Zasilanie wszystkich modeli jest doprowadzone do wspornika. Jest to wygodne: po zdjęciu i umieszczeniu gadżetu na miejscu nie ma potrzeby wykonywania jakichkolwiek manipulacji przewodem, jest on podłączony raz na zawsze. Cóż, plus za trwałość, ponieważ ciągłe ruchy tam iz powrotem również nie poprawiają gniazda zasilania. To prawda, że złącze Sho-Me z jakiegoś powodu nie zostało wyprowadzone z boku, ale z boku skierowanego w stronę przedniej szyby. Przewód schodzący w dół do gniazdka na desce rozdzielczej może łatwo częściowo zachodzić na obiektyw rejestratora lub „wizjer” detektora radaru. Musimy to stale monitorować.
Reklama
Wyposażenie uczestników testu jest mniej więcej takie samo. Sho – Me jest jedynym pozbawionym filtra polaryzacyjnego, który pomaga usunąć odblaski w kadrze. Natomiast X-Can jest bogatszy niż reszta. Dołączona jest nawet karta pamięci 32 GB. Sho-Me, X-Can I Roadgid zapewniają wybór dwóch rodzajów mocowania do szkła-wielokrotnego użytku, ale dość nieporęcznego przyssawki lub kompaktowej, ale jednorazowej podkładki z taśmą 3M. Takie podejście spodoba się kierowcom, którzy przestawiają jeden gadżet z samochodu na samochód. Na przykład z osobistego do pracy.
Sho-Me jest najbardziej nieporęczny. Zbudowany jest na bazie tradycyjnej anteny tubowej, która dyktuje wydłużony w płaszczyźnie poziomej kształt. Reszta ma płaską antenę Patch. Taka antena działa nie gorzej, a jednocześnie jest bardziej kompaktowa. W Sho-Me przegrywa z konkurencją pod względem wygody połączenie urządzenia ze wspornikiem-tutaj zastosowano sanie z blokadą. Konkurenci przeszli na mocowanie magnetyczne.